Smog powstaje z połączenia czterech głównych czynników środowiskowych:
Smog jest więc atmosferyczną „chmurą zanieczyszczeń i pyłów”. Gęstą mgłą na cząsteczkach dymu – co wyraża się również w jego nazwie: połączenie anglojęzycznych słów smoke (dym) oraz fog (mgła).
Pyły i gazy trujące (głównie dwutlenek siarki) od zawsze przedostawały się do powietrza. Odpowiedzialna za to była nie tylko działalność człowieka, ale i naturalne zjawiska przyrodnicze, np. erupcje wulkanów. Jednak skażenie środowiska stało się prawdziwym powodem do obaw dopiero wskutek rozwoju przemysłu opartego na wykorzystywaniu energii węgla kamiennego (XIX w).
W kolejnym stuleciu na coraz większe zanieczyszczenie powietrza wpłynęła galopująca motoryzacja (zwiększona liczba samochodów i ilość spalin) oraz – co jest wielką ekologiczną zmorą, a nie zawsze sobie ten fakt uświadamiamy – prowadzenie gospodarstw domowych w sposób zagrażający nam samym.
Obecnie – zwłaszcza w sezonie grzewczym (który w lutym trwa w najlepsze) – zjawisko smogu nikogo nie dziwi. Smog utrudnia nam życie i pogarsza zdrowie, ale przywykliśmy do jego obecności. I to do tego stopnia, że coroczne alarmy smogowe nie robią na nas takiego wrażenia, jakie powinny robić. Wielu z nas je traktuje jako zło nieuniknione.
Niesłusznie.
Smog to w Polsce od lat potężny problem. W okresie najwyższego zanieczyszczenia powietrze przestaje być przejrzyste. Czujemy, a nawet gołym okiem widzimy „złowieszczą chmurę”. Wdychamy pyły, ołów, kwaśne gazy, dwutlenek siarki, tlenki azotu, węglowodory.
W wielu miejscowościach naszego kraju normy stężenia szkodliwych pyłów każdej zimy są przekroczone o kilkaset procent. Skutkuje to tym, że z powodu zanieczyszczenia powietrza umierają ludzie, dzieci. I to już nie jest coś, z czym tak po prostu powinniśmy się godzić.
Problem jest aktualny mimo ostrzeżeń ekologów oraz uruchamianych przez polityków programów proekologicznych – np. program Czyste Powietrze, który ma on na celu poprawę efektywności energetycznej oraz zmniejszenie emisji pyłów i zanieczyszczeń pochodzących z jednorodzinnych budynków mieszkalnych. Choć z roku na rok świadomość Polaków w tym zakresie wzrasta, w naszych działaniach nadal brakuje efektu skali.
Zgodnie z prognozami Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) sprzed kilku lat, jeżeli nie będą prowadzone systematyczne i efektywne działania ograniczające emisję szkodliwych gazów i pyłów, w 2030 roku poziom zanieczyszczenia powietrza w polskich miastach będzie należał do najwyższych w UE.
Według Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Polsce są gospodarstwa domowe. Czyli tzw. niska emisja (nazwa pochodzi od niskich, niefabrycznych kominów). Największym problemem jest nieodpowiednie ogrzewanie domów jednorodzinnych oraz kamienic (palenie węgla, drewna, opon, nadal się zdarza, że śmieci). Równie istotne jest przegrzewanie pomieszczeń, zużywanie zbyt dużo paliwa grzewczego, skutkujące nadmierną emisją produktów spalania do atmosfery.
Dopiero odwołując się do danych liczbowych widzimy, jak wielkie znaczenie dla środowiska naturalnego mają nasze codzienne wybory. Za emisję szkodliwego pyłu zawieszonego PM10 gospodarstwa domowe są odpowiedzialne aż w 46%, co robi wrażenie szczególnie w zestawieniu z przemysłem (20%) oraz – mocno demonizowanym pod tym kątem – transportem drogowym (8%). Jeszcze większe dysproporcje widzimy w źródłach emisji rakotwórczego benzopirenu. Tutaj niska emisja ponosi winę w aż 84%, przemysł w 10%, a transport drogowy zaledwie w 1% (dane KOBiZE za 2017 rok).
Warto też zauważyć – i tutaj nie trzeba się odwoływać do danych liczbowych – że problem smogu latem praktycznie zanika, mimo wzmożonego ruchu samochodowego. Smog pojawia się dopiero zimą, gdy wszyscy ogrzewamy nasze domy. Tak więc – choć bez wątpienia ruch samochodowy jest źródłem zanieczyszczeń (emisja tlenków azotu to duży problem) – silniki spalinowe nie są głównym winowajcą odpowiadającym za powstawanie smogu.
Jaki z tego wniosek? To nie dymy z fabrycznych kominów i samochodowe spaliny najbardziej zatruwają powietrze, którym oddychamy. Robią to nasze niewłaściwie ogrzewane domy.
Mówiąc o niewłaściwym ogrzewaniu domów, mamy na myśli głównie:
Zła jakość powietrza sprawia, że ciężej nam się oddycha, gorzej się czujemy, a także częściej zapadamy na infekcje, zwłaszcza górnych dróg oddechowych.
Nie są to jedyne skutki oddziaływania smogu na nasz organizm. W perspektywie długofalowej skażone powietrze przyczynia się do rozwoju:
Wydaje się więc, że – poza rozwiązaniami ustawowymi (uchwały antysmogowe, programy wspierające nowe standardy ogrzewania domów indywidualnych) – kluczem do poprawy sytuacji ekologicznej w naszym kraju jest edukacja społeczna oraz powszechne użytkowanie nowych technologii grzewczych. Poprawę jakości powietrza przyniesie tylko promowanie dobrych praktyk oraz wskazywanie korzyści wynikających z ich wdrożenia.